Okazuje się, że sam autor nie ma najlepszego zdania o Mathilde, bohaterce swojej pierwszej i ostatniej powieści kryminalnej. Oto, co mówi w krótkim filmie nagranym z okazji francuskiej premiery książki:
Mathilde jest niesamowicie złośliwą osobą. W stosunku do wszystkich. Zawsze taka była. Wiadomo o tym od czasu Ruchu Oporu, kiedy to przekonano się o jej skłonności do okrucieństwa, chociaż miała zaledwie 18 lat. Na wszystkich robiła wrażenie, wszyscy się jej bali. Dzisiaj to starsza kobieta, przyciężka, dość szykowna. Można powiedzieć, że raczej udało się jej w życiu. Ale ostatnimi czasy robi głupstwa: ma luki pamięci, mieszają jej się punkty orientacyjne, szczerze mówiąc, nie daje się jej kontrolować. Bardzo trudno ją skanalizować, nawet jej pies Ludo jest nieco zdezorientowany – traci głowę, żyjąc z Mathilde.
Zapomniałem wam powiedzieć: Mathilde jest zabójczynią na zlecenie. W swojej dziedzinie nawet jedną z najlepszych. Więc z tymi problemami, które ma w tej chwili, widzicie sami, jest trochę kłopot.
To mój pierwszy kryminał, napisałem go w 1985 roku. To nas nie odmładza… Nie byłem jeszcze znany z tego, że jestem złośliwy w stosunku do swoich postaci, ale mam wrażenie, że byłem na dobrej drodze ku temu. Życzę wszystkim dobrej lektury!