Gdyby nie dopisek na okładce: „zaskakujący kryminał z szuflady”, nigdy nie pomyślałabym, że to jedna z pierwszych powieści tego autora. Lemaitre, jak stary wyjadacz (którym teraz oczywiście jest, ale wtedy nie było to takie oczywiste) fantastycznie bawi się tu konwencją gatunku. Równolegle tworzy niesamowite postaci, które z łatwością zapadają czytelnikowi w serce. Opowiada niesamowitą historię, udowadniając, że życie nie jest tylko czarno-białe, a najciekawsze jest to, co pomiędzy. Za pomocą pięknych słów, rysuje w głowach czytelników niezwykle sugestywne obrazy. Czasami brutalne, często piękne i nierzadko tak groteskowe, że nie sposób zachować powagi.
pisze Alicja na portalu Lubimyczytać.pl
Cała recenzja do przeczytania tu: